Aktualności

Witold Urbanowicz patronem lotniska w Suwałkach

Przy okazji organizacji Air Show Odlotowe Suwałki odbyła się uroczystość nadania nazwy: „Lotnisko Suwałki imienia gen. bryg. pil. Witolda Urbanowicza”. To decyzja Rady Miejskiej w Suwałkach i odpowiedź na petycję, którą złożono w Urzędzie Miejskim w Suwałkach by właśnie taką nazwę nadać suwalskiemu lotnisku.

- My, mieszkańcy Suwałk, mieszkańcy Suwalszczyzny pamiętamy o swoich bohaterach. Jednym z nich bez wątpienia jest Witold Aleksander Urbanowicz, który urodził się 116 lat temu w podsuwalskiej wsi Olszanka – mówił Czesław Renkiewicz, Prezydent Suwałk - To z inicjatywy mieszkańców Suwałk, Olszanki i rodziny w kruchcie kościoła pod wezwaniem św. Piotra i Pawła odsłonięto tablicę pamiątkową. W 2006 roku decyzją Rady Miejskiej Suwałk jego imieniem nazwano rondo u zbiegu ulicy Grunwaldzkiej i Filipowskiej. Imię generała nosi również Szkoła Podstawowa w Olszance oraz Szkoła Podstawowa nr 11 w Suwałkach. Dziś do tej listy dołączy obiekt w sąsiedztwie którego się znajdujemy – suwalskie lotnisko – podsumował Prezydent Suwałk.

Generał brygady pilot Witold Urbanowicz to jeden z najwybitniejszych polskich lotników, as myślistwa, podpułkownik Królewskich Sił Powietrznych, dowódca legendarnego Dywizjonu 303 i najskuteczniejszy polski lotnik w Bitwie o Anglię oraz jedyny polski pilot walczący w składzie amerykańskiego lotnictwa na froncie chińskim.

Wydarzenie poprzedził symboliczny przelot samolotów Orlen Grupy Akrobacyjnej Żelazny z odpalonymi świecami dymnymi. Głos zabrali również m.in. Wojewoda Podlaski Jacek Brzozowski oraz rodzina Witolda Urbanowicza Pani Małgorzata Mikos.   
 
Z okazji uroczystości został odczytany Apel Pamięci i oddana salwa honorowa przez żołnierzy 14 suwalskiego Pułku Przeciwpancernego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Inicjatywa by suwalskiemu lotnisku nadać imię gen. bryg. pil. Witolda Urbanowicza to oddolne działanie pochodzące od mieszkańca Suwałk – Pana Jerzego Ząbkiewicza. 

RYS HISTORYCZNY

Witold Aleksander Urbanowicz urodził się 116 lat temu w podsuwalskiej wsi Olszanka, w gminie Nowinka. Był czwartym, najmłodszym dzieckiem Antoniego i Bronisławy z Jurewiczów. Jego rodzice gospodarowali na 15 hektarach. Należeli wedle ówczesnych standardów ekonomicznych do średniozamożnej klasy chłopskiej. Rodzice pomimo trudnej sytuacji ekonomicznej postanowili kształcić młodego Witka. Po ukończeniu czterech oddziałów szkoły powszechnej w Olszance nasz bohater podjął dalsza naukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Suwałkach. Chyba sam Witold nie widział siebie w roli przyszłego nauczyciela, gdyż po roku przerwał edukację. W wieku 17 lat wstąpił do Korpusu Kadetów w Modlinie. Dla chłopaka z biednej rodziny chłopskiej była to najszybsza ścieżka awansu społecznego, szybkiej i pewnej samodzielności finansowej. Po 5  latach nauki zdał maturę i uzyskał stopień kaprala podchorążego. Dalszą swoją karierę zawodową jako wojskowy związał z lotnictwem. Ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Jego pierwszy przydział jako zawodowego podporucznika to 1 Pułk Lotniczy w Warszawie. Szybko stał się samodzielnym pilotem myśliwców. I szybko awansował. W wieku zaledwie 28 lat został zastępcą dowódcy eskadry. Jego pierwsze zestrzelenie miało miejsce w 1936 w czasie oddelegowania na Polesie na dzisiejszej Białorusi, gdzie patrolował tereny nadgraniczne. Zestrzelił wówczas sowiecki samolot, który naruszył polską przestrzeń powietrzną.

Kariera Urbanowicza nie szła jak po maśle. Witold Urbanowicz miał wielu wrogów. Wynikało to z jego krnąbrnego charakteru jak i chłopskiego pochodzenia. Nie znosił kompromisów, ale ponad wszystko szanował honor, godność i odwagę. Z trudem podporządkowywał się jakimkolwiek regułom. Często sprzeciwiał się przełożonym, którzy nie przepadali za nim.  Tracił z tego powodu stanowiska czy nie pozwolono jemu na podjęcie studiów wojskowych. Jednak taki charakter tworzy postać zdolną do wielkich czynów. Odznaczał się fenomenalną orientacją, świetnymi umiejętnościami pilotażowymi i niezwykłą walecznością. Już wtedy koledzy i podwładni nazywali go ,,Kobrą’’. Przydomek ten wziął się stąd, że sam swoją taktykę powietrzną porównywał do wijącej i skradającej się do ataku kobry.
Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku brał udział w lotach osłonowych Dęblina. Zgodnie z rozkazem dowództwa miał przekroczyć z grupą podchorążych granicę polsko-rumuńską. Po wkroczeniu Sowietów zmienił plany i powrócił, aby udać się do oblężonej Warszawy. Wtedy dostał się do niewoli sowieckiej z której uciekł. Dotarł z powrotem do Rumunii z której drogą przez Bliski Wschód dotarł do Francji. Stamtąd z grupą polskich lotników został przerzucony do Wielkiej Brytanii, gdzie trafił do RAFu. Przeszedł szkolenie na brytyjskich samolotach. Jako polski pilot walczył w szeregach słynnego Dywizjonu 303 w bitwie o Anglię od sierpnia do października 1940 roku. Pełnił w nim najpierw funkcję dowódcy eskadry, a później dowódcy dywizjonu. Dywizjon 303 w czasie tej bitwy według oficjalnych brytyjskich danych zestrzelił 126 niemieckich samolotów. Samemu  Urbanowiczowi  jako jednemu z polskich asów przestworzy przypisuje się strącenie aż 17 maszyn. Był jednym z najskuteczniejszych pilotów Dywizjonu 303. Za swoje bojowe wyczyny został odznaczony przez premiera rządu londyńskiego i naczelnego wodza generała Władysława Sikorskiego Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. Awansował również do stopnia kapitana. W okresie późniejszym pełnił różne funkcje urzędnicze czy dyplomatyczne, na przykład był atache wojskowym przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Z racji wojowniczego charakteru nie za bardzo pasowały one jemu. Wolał zadania bojowe. W 1943 roku już jako major został skierowany do Chin, gdzie w amerykańskich siłach powietrznych brał udział w walkach z lotnictwem japońskim. Został członkiem słynnego amerykańskiego 75 Dywizjonu Myśliwskiego ,,Latających Tygrysów”. Tam zaliczył kolejne zestrzelenia 17 japońskich maszyn. Wojnę zakończył w randze podpułkownika.

Po zakończeniu wojny, pomimo swoich wojennych zasług okazał się zbędnym dla armii alianckich. W demobilizujących się siłach zbrojnych nie miał szans na kontynuowanie kariery. Tak jak wielu polskich ,,bohaterów’’ musiał szukać szczęścia w cywilu. Pozostał w USA. Wraz z żoną Jadwigą i synem Witoldem Kazimierzem zamieszkał w Nowym Jorku. I tak miał szczęście  w porównaniu do innych byłych współtowarzyszy broni, którzy przymierali głodem na obczyźnie. Znalazł pracę jako statystyk w jednej z amerykańskich linii lotniczych. Został również sekretarzem nowojorskiej agendy  Imki czyli Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. Jako przedstawiciel tej organizacji w 1947 trafił do Polski. Odwiedził wówczas rodzinne strony – Olszankę i Suwałki. Spotkał się z młodzieżą suwalskiego Gimnazjum przy obecnej  ul. Mickiewicza i Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Kościuszki. Jak pisał w swoich wspomnieniach podczas swojego pobytu w Polsce był czterokrotnie zatrzymywany przez służbę bezpieczeństwa. Ostatecznie rok później w 1948 udało się jemu wyjechać z kraju i powrócić do USA. Miał szczęście w przeciwieństwie do innego polskiego asa przestworzy Stanisława Skalskiego, który został aresztowany, był torturowany, a odzyskał wolność dopierow 1956 r..   W USA już jako obywatel amerykański pracował jako pilot cywilny w różnych amerykańskich liniach lotniczych do czas przejściu na emeryturę w 1973 roku.  Później do 1994 r. pracował jako konsultant w przemyśle lotniczym. Po 1989 r. po przemianach demokratycznych kilkakrotnie odwiedził Polskę. Niestety wtedy nie odwiedził już rodzinnych stron. Nie wiadomo czemu. W 1995 prezydent Lech Wałęsa awansował Witolda Urbanowicza do stopnia generała brygady. Pomimo, że nasz bohater nie odwiedził rodzinnych stron, czuł silne związki z Suwalszczyzną. W 1994 nawiązał kontakt listowny z Muzeum Okręgowym w Suwałkach. Przekazał do tej placówki szereg cennych pamiątek jak mundury, odznaczenia, fotografie, dokumenty i pamiątki osobiste. Witold Urbanowicz  otrzymał liczne odznaczenia polskie jak m.in. Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyż Walecznych, Krzyż Komandorski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej, Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej oraz wiele odznaczeń brytyjskich, amerykańskich
i chińskich. Zmarł w 1996 w Nowym Jorku. Został pochowany na cmentarzu Doylestown (Dojlstołn) w stanie Pensywalnia..
  

30
Czerwiec